Witam Cię czytelniku na moim trochę odmiennym od innych blogów. Postanowiłam nadać mu formę książki dlatego jeżeli nie śledzisz go regularnie ale odwiedziłeś go po raz pierwszy zachęcam Cię do rozpoczęcia czytania od pierwszego w nim wpisu, który rozpoczyna opowieść o moim spotkaniu z upragnionymi górami. Mam nadzieję, że będzie to dla Ciebie przyjemna lektura. Zapraszam. Komentarze są mile widziane. :D


piątek, 20 września 2013

Dałam radę!

Szlak prowadził nas przez las. Deszcz, a właściwie już deszczyk ciągle padał. Nie był on jednak żadną przeszkodą, przynajmniej dla mnie, w odbieraniu i podziwianiu piękna wokół nas. Przecież deszcz też jest częścią natury. Poza tym, ja lubię deszcz - przeleciało mi przez myśl.

Po chwili znowu zostałam w tyle. Po prostu nie mogłam przechodzić obojętnie obok otaczającego mnie cudnego świata natury. Musiałam się zatrzymywać i pstrykać fotki tej wdzięcznej modelce.


Odległość między mną a towarzyszami mojej przygody z górami zwiększała się coraz bardziej. Byli daleko z przodu i zajęci rozmową. Mnie bardziej interesowała panująca wokół cisza skąpana w deszczu i w odgłosach leśnych. Mokre kolory stały się jakby wyraźniejsze, zachęcające do podziwiania i fotografowania, a powietrze upijało swoją świeżością. Idąc powoli delektowałam się tym wszystkim nie wychodząc z zachwytu. Bardzo potrzebowałam tego sam na sam z naturą. Takie chwile pomagają mi zaglądać w głąb mojej duszy, pomagają mi osiągnąć harmonię z nią. To jest prawdziwy relaks.




Wreszcie dotarłam na skraj lasu, gdzie już czekali na mnie moi trochę zniecierpliwieni kompani.


- No jesteś nareszcie maruderze! - powiedział H.
- Już myśleliśmy, że się zgubiłaś i że będziemy musieli cię szukać - zaśmiał się J. K tylko przewróciła oczami na ich docinki.


- Jak zwykle przesadzacie chłopaki! - skwitowałam i mrugnęłam do K.
- Idziemy! Kierunek ... (?) , najpierw "Biedronka" - zarządził J - po browarek, no nie H!? Musimy się czymś rozgrzać! Ha ha ha! Po takim marszu piwko będzie super smakować, a dziewczyny jak tam sobie chcą!
- Ja też chętnie wypiję piwko! - powiedziałam i dodałam - Masz rację J. Po takim marszu będzie wyśmienicie smakować. Uśmiech.
- Malinowe dla mnie! - zażyczyła sobie K.
- No to idziemy! - padła komenda J.
- Idziemy! - dziarsko odpowiedział na nią H.


Szlak i las się kończył, zaczynała się Szklarska Poręba również spłukiwana deszczem. Wszyscy byliśmy zmęczeni, ale uśmiechnięci i zadowoleni. Do pensjonatu mieliśmy jeszcze kawałek drogi, a po drodze oczywiście musimy zaliczyć "Biedronkę". Na ostatnim jej odcinku zobaczyliśmy konie. Były wspaniałe, stanowiły jakby kropkę nad i. Dzisiejsza wędrówka zakończona. Pierwszy szlak zaliczony. Poczułam przypływ ogromnej radości. Dałam radę! - pomyślałam i uśmiechnęłam się sama do siebie.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz