Szlak prowadził nas przez las. Deszcz, a właściwie już deszczyk ciągle padał. Nie był on jednak żadną przeszkodą, przynajmniej dla mnie, w odbieraniu i podziwianiu piękna wokół nas. Przecież deszcz też jest częścią natury. Poza tym, ja lubię deszcz - przeleciało mi przez myśl.
Po chwili znowu zostałam w tyle. Po prostu nie mogłam przechodzić obojętnie obok otaczającego mnie cudnego świata natury. Musiałam się zatrzymywać i pstrykać fotki tej wdzięcznej modelce.
Odległość między mną a towarzyszami mojej przygody z górami zwiększała się coraz bardziej. Byli daleko z przodu i zajęci rozmową. Mnie bardziej interesowała panująca wokół cisza skąpana w deszczu i w odgłosach leśnych. Mokre kolory stały się jakby wyraźniejsze, zachęcające do podziwiania i fotografowania, a powietrze upijało swoją świeżością. Idąc powoli delektowałam się tym wszystkim nie wychodząc z zachwytu. Bardzo potrzebowałam tego sam na sam z naturą. Takie chwile pomagają mi zaglądać w głąb mojej duszy, pomagają mi osiągnąć harmonię z nią. To jest prawdziwy relaks.
Wreszcie dotarłam na skraj lasu, gdzie już czekali na mnie moi trochę zniecierpliwieni kompani.
- No jesteś nareszcie maruderze! - powiedział H.
- Już myśleliśmy, że się zgubiłaś i że będziemy musieli cię szukać - zaśmiał się J. K tylko przewróciła oczami na ich docinki.
- Jak zwykle przesadzacie chłopaki! - skwitowałam i mrugnęłam do K.
- Idziemy! Kierunek ... (?) , najpierw "Biedronka" - zarządził J - po browarek, no nie H!? Musimy się czymś rozgrzać! Ha ha ha! Po takim marszu piwko będzie super smakować, a dziewczyny jak tam sobie chcą!
- Ja też chętnie wypiję piwko! - powiedziałam i dodałam - Masz rację J. Po takim marszu będzie wyśmienicie smakować. Uśmiech.
- Malinowe dla mnie! - zażyczyła sobie K.
- No to idziemy! - padła komenda J.
- Idziemy! - dziarsko odpowiedział na nią H.
Szlak i las się kończył, zaczynała się Szklarska Poręba również spłukiwana deszczem. Wszyscy byliśmy zmęczeni, ale uśmiechnięci i zadowoleni. Do pensjonatu mieliśmy jeszcze kawałek drogi, a po drodze oczywiście musimy zaliczyć "Biedronkę". Na ostatnim jej odcinku zobaczyliśmy konie. Były wspaniałe, stanowiły jakby kropkę nad i. Dzisiejsza wędrówka zakończona. Pierwszy szlak zaliczony. Poczułam przypływ ogromnej radości. Dałam radę! - pomyślałam i uśmiechnęłam się sama do siebie.
Po chwili znowu zostałam w tyle. Po prostu nie mogłam przechodzić obojętnie obok otaczającego mnie cudnego świata natury. Musiałam się zatrzymywać i pstrykać fotki tej wdzięcznej modelce.
Odległość między mną a towarzyszami mojej przygody z górami zwiększała się coraz bardziej. Byli daleko z przodu i zajęci rozmową. Mnie bardziej interesowała panująca wokół cisza skąpana w deszczu i w odgłosach leśnych. Mokre kolory stały się jakby wyraźniejsze, zachęcające do podziwiania i fotografowania, a powietrze upijało swoją świeżością. Idąc powoli delektowałam się tym wszystkim nie wychodząc z zachwytu. Bardzo potrzebowałam tego sam na sam z naturą. Takie chwile pomagają mi zaglądać w głąb mojej duszy, pomagają mi osiągnąć harmonię z nią. To jest prawdziwy relaks.
Wreszcie dotarłam na skraj lasu, gdzie już czekali na mnie moi trochę zniecierpliwieni kompani.
- No jesteś nareszcie maruderze! - powiedział H.
- Już myśleliśmy, że się zgubiłaś i że będziemy musieli cię szukać - zaśmiał się J. K tylko przewróciła oczami na ich docinki.
- Jak zwykle przesadzacie chłopaki! - skwitowałam i mrugnęłam do K.
- Idziemy! Kierunek ... (?) , najpierw "Biedronka" - zarządził J - po browarek, no nie H!? Musimy się czymś rozgrzać! Ha ha ha! Po takim marszu piwko będzie super smakować, a dziewczyny jak tam sobie chcą!
- Ja też chętnie wypiję piwko! - powiedziałam i dodałam - Masz rację J. Po takim marszu będzie wyśmienicie smakować. Uśmiech.
- Malinowe dla mnie! - zażyczyła sobie K.
- No to idziemy! - padła komenda J.
- Idziemy! - dziarsko odpowiedział na nią H.
Szlak i las się kończył, zaczynała się Szklarska Poręba również spłukiwana deszczem. Wszyscy byliśmy zmęczeni, ale uśmiechnięci i zadowoleni. Do pensjonatu mieliśmy jeszcze kawałek drogi, a po drodze oczywiście musimy zaliczyć "Biedronkę". Na ostatnim jej odcinku zobaczyliśmy konie. Były wspaniałe, stanowiły jakby kropkę nad i. Dzisiejsza wędrówka zakończona. Pierwszy szlak zaliczony. Poczułam przypływ ogromnej radości. Dałam radę! - pomyślałam i uśmiechnęłam się sama do siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz