Witam Cię czytelniku na moim trochę odmiennym od innych blogów. Postanowiłam nadać mu formę książki dlatego jeżeli nie śledzisz go regularnie ale odwiedziłeś go po raz pierwszy zachęcam Cię do rozpoczęcia czytania od pierwszego w nim wpisu, który rozpoczyna opowieść o moim spotkaniu z upragnionymi górami. Mam nadzieję, że będzie to dla Ciebie przyjemna lektura. Zapraszam. Komentarze są mile widziane. :D


poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Już jutro dotknę was!

Po załatwieniu koniecznych formalności w recepcji udaliśmy się do naszego pokoju na drugim piętrze, sąsiadującego z pokojem naszych przyjaciół, a jakże inaczej? Wszyscy byliśmy zmęczeni, a jutro czeka nas przecież pierwsze w życiu prawdziwe deptanie w górach. Dla mnie i H pierwsze, ale nie dla J i K. Oni co najmniej dwa razy w roku po tygodniu spędzają w górach na deptaniu. Mieszkają w Trójmieście. Góry są więc dla nich odskocznią i potrzebną jak każdemu zmianą klimatu. Oboje kochają góry.

Pokój okazał się być przytulny, skromnie, ale ładnie urządzony. Było w nim wszystko czego potrzebowaliśmy. Postawiliśmy bagaże obok szafy.

- Ja pierwszy robię prysznic! – słyszę głos H, gdzieś za plecami.
- Nie mam nic przeciwko temu. – odpowiedziałam cicho podchodząc do okna. Otworzyłam je na oścież i zaczerpnęłam pełną piersią dopiero co „wypranego” deszczem, górskiego powietrza. Było takie rześkie, że poczułam zawrót głowy. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam ICH cień w mroku, ciemniejszy od nocy i wcale nie tak daleko od naszego pensjonatu, jak mi się wydawało. Wiały chłodem, tajemniczością i grozą. Niesamowity, tak bardzo oczekiwany przeze mnie widok, od którego nie mogłam oderwać oczu.
 
- Tak bardzo marzyłam o naszym spotkaniu – rzuciłam półgłosem w mrok - już jutro dotknę was! Czy będziecie dla mnie łaskawe? Czy ja okażę się ....... ? – nie dokończyłam.
- Mówiłaś coś kochanie? – przerwał mi H.
- Nic do ciebie!
- To z kim rozmawiasz? – słyszę głos H tuż za sobą, jednocześnie czuję jego cmoknięcie w szyję.
- Jak to z kim? Z nikim! Przywitałam się tylko z górami – uśmiechnęłam się – widzisz je?
- Widzę przede wszystkim ciebie, moja alpinistko. Ha ha ha! – śmiejąc się cicho, cmoknął mnie znowu.

Zawsze mnie cmoka, w domu gdy jesteśmy sami, w sklepie i na ulicy. Nie może przejść obok mnie, żeby tego nie zrobić i nie ważne ile razy na dzień. To chyba jest jego hobby? – uśmiechnęłam się do swoich myśli – obsypywać mnie buziakami. Szczerze mówiąc, lubię to. Wiem, że mnie kocha i że na te góry zgodził się tylko dla mnie.

- Weź prysznic i idziemy spać. Jutro czeka nas „chrzest bojowy”, musimy się porządnie wyspać.
- Tak! – zamyśliłam się.
- Wiesz, o której serwują śniadanie? – wyrwał mnie z zamyślenia.
- Między ósmą a dziesiątą. Umówiliśmy się z J i K na ósmą trzydzieści, nie pamiętasz? Zaraz po śniadaniu przebieramy się i wyruszamy w góry. Jutro będziemy zdobywać Szrenicę, to góra na której rysy utulone w mroku właśnie teraz patrzę - 1362 m. n. p. m. - znowu się zamyśliłam.

- Przestań już się gapić przez to okno! - słyszę z głębi pokoju - nie jesteś zmęczona?
- Jestem, ale jakoś nie mogę spać. Mam zostawić otwarte okno?
- Tak!

Wzięłam prysznic i położyłam się spać. Długo jednak nie mogłam zasnąć i wcale nie dlatego, że łóżko było nie wygodne, nie! Czułam się jak przed pierwszą w życiu randką. Byłam podniecona i pełna obaw. Żałowałam, że nie będzie to randka z Beskidami. To je miałam wpierw spotkać, do nich tak bardzo tęskniłam. Zasypiałam z uczuciem zdrady.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz